niedziela, 25 września 2016

Wielki Łooomot Nurbaga, czyli ucieczka z Gór Czarnych: Zwiadowcza kompania Ragimmara z Królestw Ogrów vs. parszywcy z Kisleva

Witajcie! Tak się składa, że we wrześniu rozpoczęliśmy w katowickim klubie bitewnym Inny Wymiar kampanię pt. Wielki Łooomot Nurbaga czyli ucieczka z Gór Czarnych. W trakcie jej trwania naprzeciw siebie stanie w sumie 8 band. Zabawa odbywa się w ramach systemu Warheim Fantasy Skirmish.

Opis, szczegóły oraz warunki kampanii znajdziecie tutaj.

Z kolei poniżej znajdziecie krótkie wprowadzenie fabularne do mojej bandy, która walczy o przetrwanie podczas zmagań. Dowodzę Kompanią z Królestw Ogrów pod dowództwem Łowcy o imieniu Ragimmar. Pierwszy wpis zawiera również wzmiankę o pierwszej bitwie, która została rozegrana przeciwko dzielnej drużynie z Kisleva. To twardzi ludzie z północy. Nie jest wstydem, że w tym przypadku Ogrom powinęła się noga.


Zwiadowcza kompania Ragimmara z Królestw Ogrów
- Do mnie! ryknął Ragimmar.

Gabz i Gorzz, dwóch traperów gnoblarskich poczłapało spiesznie w kierunku łowcy. Wiedzieli, że drugiej komendy nie będzie. Gorgartag, Żelazobrzuchy wywlókł się zza drzewa, taszcząc na plecach dwuręczną maczugę.

- Gdzie Rzeźnik? Cierpliwość dowódcy była na wyczerpaniu.
- Żuje jakieś świństwo, za skałą - zapiszczał Gabz.

Ragimmar odłożył masywny harpun, podniósł upolowanego wcześniej dzika i poszedł w kierunku wskazanym przez trapera. Faktycznie, Zagayew siedział oparty o drzewo, opatrywał kikut, który jeszcze wczoraj był jego lewą ręką i raz po raz wpychał do ust coś śmierdzącego.

- Co ci? wymamrotał Ragimmar.
- Wielka Paszcza jeszcze mnie nie pochłonęła - wycedził Rzeźnik.
- Masz być gotowy, zanim skończę to ścierwo - podniósł zdobycz.  

W odpowiedzi usłyszał głośne beknięcie, po czym na ramieniu Zagayewa wylądowała jeszcze drgająca wiewiórka. W chwilę potem została zjedzona.

Wczorajszy dzień nadszarpnął siły kompanii Ogrów. Nie spodziewał się tak zaciekłego oporu ze strony ludzi. Widział już takich, podczas polowań na dalekiej północy. Było ich dużo, wszyscy odziani w blachy, broń palną, proch. A w dodatku bili się dobrze. Szczęście nie sprzyjało Ragimmarowi, to pewne. Musiał pozyskać potężnego sojusznika. A czy istnieje ktoś lepszy dla Łowcy, niż Szalbozębny?

Trochę czasu już minęło, odkąd wybrał się w Góry Czarne. Było jednak warto. Zdobycz na wozie przewyższała jego oczekiwania. Opowieści starych ogrów o Wielkiej Bitwie ludzi z Orkami okazały się prawdziwe. To wtedy ci pierwsi używali potężnych machin, wypalonych i wykutych z twardego żelaza. Dały im wtedy zwycięstwo, ale podczas walk z pewnością wiele z nich zostało zagubionych. Co, gdyby plemię Ragimmara zdobyło tak potężną broń? Ta myśl była aż nadto kusząca. 

Wiele lat upłynęło od tamtego starcia. Wiele zostało zapomniane. Jednak magia Wielkiej Paszczy okazała się potężna. Dzięki rytuałowi odprawionemu przez Rzeźnika Zagayewa znalezienie miejsca, gdzie miało leżeć żelastwo nie było aż tak trudne. Trudniejsze było wydobycie znaleziska. Pomimo trudności - zakończyło się sukcesem. Wielkie działo od tej pory było własnością Ragimmara. 

Kilka dni zabrało im sklecenie powozu zdolnego przewieźć działo. Siłą pociągową był masywny Nosorożnik. Cudem nie został zjedzony w trakcie wyprawy. Teraz okazał się bezcenny. 

Ragimmar czuł, że nie można się ociągać. Częściej niż zwykle natykali się na mniejsze grupy Orków. Ci nie byli zbrojni, odziani jedynie w skóry, z lekką (jak na standardy Ogrów) bronią, poruszali się szybko. Zwiadowcy. A tam gdzie zwiadowcy, jest i horda. Za duże ryzyko, nie można stracić znaleziska. Pora wracać!


4 komentarze:

  1. Uwielbiam kampanie :) A już jak cała procedura rozwoju bandy jest tak rozwinięta jak w Warheim to już nic więcej nie trzeba ... no może przeciwników :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kampania to najlepsza motywacja do popełniania fabularnych tekstów. Mnóstwo frajdy daje przykucie rzutów kościami na opis dynamicznej akcji i opisania historii kryjącej sie za bitwą.

      Usuń