Coś się zaczyna, coś się kończy. Dzisiaj mija równo miesiąc od rozpoczęcia 30-dniowego Wyzwania Figurkowego. Wprawdzie planowałem, ale nie przypuszczałem, że uda mi się zrealizować je w 100%, chociażby ze względu na wyjazd urlopowy. A jednak się udało.
Nim jednak rozpłynę się w zachwytach nad samym sobą, odpowiem na ostatnie już pytanie: najlepszy przeciwnik jakiego miałeś?
Najlepszy to chyba taki, który najczęściej ze mną wygrywa. Taki, który pomimo nieustającego wysiłku często bierze górę nade mną. Nie ma się czym chwalić, ale jest to lenistwo hobbystyczne. Często zamiast pożytecznie spędzić czas i cieszyć się efektami pracy, zdarza się zmarnować go na przeróżne pierdoły, a wieczorem zastanawiać się, jak to możliwe, aby z modele nadal straszyły szarym podkładem.
Mimo wszystko jest nadzieja. Skoro zmusiłem się do codziennego wpisu przez miesiąc, to może i w malowankach łatwiej będzie zmusić się to twórczego wysiłku. Czego z tego miejsca życzę sobie i wam drodzy czytelnicy, który poświęciliście chwilę ze swojego cennego czasu, aby przeczytać we wrześniu te kilkanaście zdań publikowanych codziennie.
Dzięki za wpisy. Fajnie sie czytało!
OdpowiedzUsuńDzieki za miłe słowa.
UsuńCzas dobrze na czytaniu Twego bloga spędzony =)
OdpowiedzUsuńZ wzajemnością trzeba przyznać :)
Usuń