Jakiś czas temu zaproponowano mi udział w sesji RPG skądinąd znanej gry Warhammer Fantasy Roleplay na zasadach I edycji. Mimo że od jakiegoś czasu mam stałą ekipę do gry (tutaj II edycja), postanowiłem wziąć udział w przedsięwzięciu. Większość tych osób znam z gier w Warheim Fantasy Skirmish, dlatego też postanowiłem zepsuć im wieczór swoją obecnością i tym samym odegrać się za wszystkie przegrane z nimi bitwy. Niech cierpią!
Postać jaką prowadzę to Khazad (Krasnolud) Gorimm Guttrisson. W odróżnieniu od gier z moją starą ekipą, tutaj postać w niemal 100% wylosowałem. Moim wyborem była jedynie rasa, płeć oraz klasa. Jak się okazało po niezliczonych rzutach, Stary Świat będę przemierzał całkiem wysokim, barczystym, ale młodym krasnoludzkim górnikiem, który stara się być wojownikiem. Losowa była nawet przeszłość, co zaowocowało poniższym krótkim opowiadaniem.
Gorimm Guttrisson
Dawno to było i ledwie mu broda zaczęła rosnąć, gdy Gorimm musiał opuścić rodzinne strony. Za próbę włamania do grobowca domniemanego wyznawcy Chaosu groziła kara znacznie surowsza od tego. Jednak rodzina Gorimma znana była z pobożności i wkładu w rozwój społeczności Bogenhafen na tyle, aby skończyło się na karze chłosty oraz przymusowym wydaleniu poza mury miasta. Ojciec zdecydował, że najlepiej gdy uda się do krewnych pracujących w kopalniach Esk. Uważał, że ciężka praca oraz surowe warunki życia najlepiej wpłyną na porywczość syna.
Młodość upłynęła Gorimmowi na pracy w kopalni rudy żelaza oraz wydobywaniu marmuru. Zawarł bliższe przyjaźnie, ale nie można było go nazwać duszą towarzystwa. Był znany jako względnie spokojny krasnolud, kierował sie swoimi przekonaniami, które w miarę nie odbiegały od tego, czego można się spodziewać po krasnoludach. Znany był jednak z tego, że lubił udowadniać swoją wartość oraz dokonywać czynów "wzniosłych", nawet mimo ewidentnego braku w nich logiki.
Nie można wskazać w przeszłości momentu, kiedy Gorimm zapragnął wyruszyć poza okolice południowych zboczy Gór Środkowych. Na przestrzeni lat zdobył zaufanie nadzorcy kopani, w której pracował. Dzieki temu ten zgodził się, aby od czasu do czasu Gorimm uczestniczył w karawanie dostarczającej wydobyte surowce do odbiorców. Zresztą kilka razy dał się poznać jako całkiem niezły wojownik, gdy trzeba było ochraniach wyrobiska przed goblinami i innymi stworami. Był rosły (jak na krasnoluda) i silny, dlatego podróżni chętnie przystawali na jego towarzystwo.
Najbliższa karawana wyruszała za dwa dni w kierunku Delberz...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz