środa, 22 lutego 2017

[Unboxing, Forge World] Bloodthirster - Greater Daemon of Khorne

Witajcie po dwutygodniowej przerwie. Akurat tak się poskładało, że nijak nie było kiedy zmontować posta do środowego unboxingu. Aby nadrobić ten stracony tydzień, dzisiaj rozpakuję dla was coś... epickiego. Wybór taki podyktowany jest również faktem, że chciałbym zaliczyć niniejszy wpis do inicjatywy Figurkowego Karnawału Blogowego. To comiesięczny cykl, gdzie polscy blogerzy z szerokiej strefy hobby figurkowego prezentują posty związane z konkretnym zagadnieniem. W tym miesiącu gospodarzem jubileuszowej 30 edycji jest psborsuk, który prowadzi bloga Borsuczy Warsztat. Tematem przewodnim jest epickość.

Całą akcję FKB zainicjował Inkub na swoim blogu Wojna w miniaturze.


No ale do rzeczy. Miało być epicko. A jak ma być epicko, to musi być dużo, krwawo i tak, żeby potem nie było co zbierać. Dlatego wybór ni mógł być inny, niż wielkie bydle Khorne`a. Przed wami BLOODTHIRSTER - GREATER DAEMON OF KHORNE ze stajni Forge World.

Model zakupiłem lat temu tyle, że już nie pamiętam, gdzieś około 8. Od tamtej pory raz na jakiś czas wpada mi do głowy pomysł, aby w końcu położyć na nim farbę. Jednak skala, a przede wszystkim charakter tego modelu studzi mój zapał. Nie czuję się jeszcze na tyle mocny, aby mieć cień pewności, że efekt końcowy mnie zadowoli.

Wróćmy do samego demona. Jest ogromny. Do szczytu skrzydeł mierzy prawie 30 cm, a gdzie tam jeszcze topór. Pamiętajcie również, że to skala 28 mm. Ta mała zielona plama na którejś z fotografii to Dziki Ork dla oddania proporcji.

Każdy element wykonany jest z szarej żywicy. Jest ich sporo, bo oprócz korpusu odlanego z głową, rękami oraz nogami, w opakowaniu znajdziecie wielkie skrzydła, dłonie z broniami (topór oraz rękojeść bicza), naramiennik, rogi i ostrza na zbroję. Bicz jest podwójny, mimo że na zdjęciu jest jeden. Drugi znajduje się akurat gdzie indziej, ale na szczęście nie zgubiłem go jeszcze.

Model stoi na kwadratowej podstawce scenicznej o boku 10 cm. Został przytomnie zaprojektowany i odlany z grubymi pinami, które wpasowują się w otwory w podstawce.

















14 komentarzy:

  1. Już samo zmontowane będzie 'dobrą' zabawą. Choć skrzydła i kończyny można zmagnesować w celu ułatwienia ewentualnego transportu. Model fajny i IMO spokojnie dasz rade go pomalować. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łapa z toporem już jest zmagnesowana, druga też pewnie będzie. Co do skrzydeł to problem polega na tym, że one są dość mocno średnio spasowane do miejsc montażu na plecach. Można to oczywiście załatać GSem, ale wtedy z magnesowaniem może być kłopot, żeby to w miarę estetycznie wyglądało.

      Kiedyś się zbiorę do niego, jak tylko wyposażę się w odpowiedni warsztat :)

      Usuń
  2. Megabrzydal! Oj, będziesz miał sporo zabawy z nim :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki za wpis!
    Dobrze znam problem zostawiania modeli na potem, żeby ich nie sknocić. Sam tak robiłem, a teraz nie mam czasu na ich malowanie. Tak więc odwagi, maluj i prezentuj tego potwora :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zostawianie modeli na potem to jedna sprawa. Niestety druga jest gorsza - galopujące zbieractwo, przez które już chyba nigdy nie pomaluje tych wszystkich chopków zamieszkujących szafę.

      Usuń
  4. Fajny model :-) U mnie też będzie Greater Daemon :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kawał Wielkiego Bydlaka =) Epickość w czystej postaci!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niezłożonego to w łapskach nawet trudno utrzymać, taki wielki herbatnik ;)

      Usuń