środa, 3 kwietnia 2019

Relacja z turnieju Warheim FS - Księstwa graniczne

https://fatlazypainter.blogspot.com/2019/04/relacja-z-turnieju-warheim-fs-ksiestwa.html
Witajcie! Dzisiaj chciałbym was zaprosić do przeczytania mojej relacji z turnieju w grę bitewną Warheim Fantasy Skirmish, który odbył się w katowickim klubie Inny Wymiar 30 marca 2019r. Był to już siódmy z kolei turniej, który tym razem został opatrzony tytułem "Księstwa graniczne". Jak zwykle za całym przedsięwzięciem stał QC z bloga DansE MacabrE (za którego uprzejmością korzystam również ze zdjęć przez niego zrobionych). 

Poniżej znajdziecie linki do wcześniejszych edycji turnieju, kwestie organizacyjne, listę uczestników, odnośnik do scenariuszy, opis moich czterech bitew, a na końcu sporą liczbę zdjęć modeli oraz stołów, do których przejrzenia serdecznie was wszystkich zapraszam.

Dla tych z was, którzy chcieliby zapoznać się z poprzednimi odsłonami, odsyłam poniżej:

Wróćmy jednak do najnowszej odsłony: Księstwa graniczne. Tutaj, tak jak poprzednio, na uczestników turnieju czekało zadanie hobbystyczne. Tym razem należało przytargać ze sobą model laufra (konny oraz pieszy), który będzie występował w szeregach drużyny. Wszyscy stanęli na wysokości zadania, co było o tyle istotne, że w trakcie turnieju był organizowany konkurs na najlepszy model. Oczywiście nie wygrałem.

Poniżej lista uczestników oraz prowadzonych przez nich band:
1. adrenalbooster, Rycerze Graala
2. Areo, Jaszuroludzie z Lustii
3. Bahior, Załoga Zielonoskórych Kaprów
4. Benek, Nieumarły poczet Krwawych Smoków
5. Blumstein, Łowcy Czarownic
6. Doman, Leśni Elfowie z Athel Loren
7. Elmin, Zwiadowcza kompania z Królestw Ogrów
8. Grish, Strażnicy dróg z Averlandu
9. Inkq, Łowcy czarownic
10. Jacek Dębczyński, Leśni Elfowie z Athel Loren
11. Krnabrny, Piechota Morska z Marienburga
12. Krzychu88, Nieumarły poczet Krwawych Smoków
13. Micz, Grasanci Chaosu
14. Pepe, Nieumarły poczet Krwawych Smoków
15. Raven, Kult Dzieci Zagłady
16. Redek, Zbrojne stado klanu Mors
17. Sharku, Łowcy czarownic
18. Sigþorn, Elfowie Wysokiego Rodu z Ulthuanu
19. Szczery, Zbrojne stado Zwierdzoludzi
20. Tomasz Wocka, Strażnicy dróg z Averlandu
21. Torin, Nieumarły zastęp z Nehekhary
22. WojtekW, Nocne Gobliny
23. Zawisza, Grasanci Chaosu

Wracając do samej gry: do rozegrania były cztery scenariusze. Nie ma większego sensu tworzyć tutaj ściany tekstu, zainteresowanych ich treścią odsyłam TUTAJ.

Jak zwykle przy turnieju postanowiłem od podstaw stworzyć nową bandę. Jakoś tak się składało, że do tej pory pomalowałem jedynie jedną ludzką drużynę - Siostry Sigmara. W dodatku było to na pierwszym turnieju, ze trzy lata temu. Postanowiłem zatem stworzyć coś nowego. Wybór padł na Strażników dróg z Averlandu. Wydawała mi się to dość uniwersalna kompania, z niezłym potencjałem strzeleckim i kontrą.


Pierwszy scenariusz rozegrałem z Redkiem, który dowodził skaveńskim klanem Mors. Przeciwnik szybki i wymagający, stawiający na liczebność. Celem było przejęcie kontroli nad warownią zielonoskórych usadowioną na środku stołu. Po sporych roszadach, udało mi się tak ustawić strzelców, aby mogli kontrolować możliwie największy obszar stołu, a bohaterowie mogli zabezpieczyć budynek. Ustrzeliłem przy tym kilka modeli wroga. Wynik 20:0 dla mnie. Dobry początek turnieju.



Po dobrym starcie znalazłem się na drugim stole. Walczyć miałem przeciwko Wysokim elfom prowadzonym przez Sigþorna. To potężna banda, nawet po jednej potyczce. Dysponowali 5 czarami, skutecznie rozpraszali moje zaklęcia. Dobrze się biją, dobrze strzelają, biegają w pancerzach. Ciężko ich ugryźć. Do tego moje kaprawe rzuty spowodowały wynik 2:18 i spadłem w drabince turniejowej.

Tutaj niestety nie pochwalę się zdjęciami, bo nie objęły one pola bitwy

Pozostałe wyniki graczy spowodowały, że nie spadłem tak nisko, jak się początkowo spodziewałem. Wylądowałem na czwartym stole przeciwko Krzychowi88 (oraz jego lepszej połowie Ani), który dowodził Nieumarłym pocztem Krwawego Smoka. Wampir potężny już na starcie, wspomagany przez przyzywane szkielety, nekromantę, gwardzistę oraz trzy mocne upiory. Przeciwnicy grali roztropnie, tworząc ścianę szkieletów przed resztą bandy, które skutecznie łapały moje strzały. Starałem się wymanewrować wrogiego laufra oraz możliwie najwięcej pozostałych modeli, ale szło mi to dość mozolnie. powoli uszczuplałem stan liczebny przeciwnika. W krytycznym momencie potyczki wrogi generał postanowił, że dość już strat i czas zbierać się z tych stron. Wygrałem 18:2, o ile mnie pamięć nie myli.


W czwartej bitwie znowu nie musiałem się daleko przenosić - trzeci stół. Starcie z rozwiniętymi ogrami prowadzonymi prze Elmina. Jeśli czytaliście scenariusze, to wiecie jaki był cel: wyrzynka do twardej ziemi. Scenariusz, a tym bardziej przeciwna banda napawały mnie dość ograniczonym optymizmem. Jasne, Averlandzkie zawadiaki nabrały wprawy, zebrały jakiś ekwipunek i coś potrafili. Natomiast jakby nie patrzeć - ogry to istne maszyny do mielenia mięsa. Dodatkowo, walka rozgrywała się na stosunkowo ciasnej drodze. Gdybym miał to określić jednym słowem, byłby to BloodFest. 
Początkowo próbowałem ustawiać się tak, aby zoptymalizować potencjał poszczególnych modeli. Jednakże w obliczy rozpędzonej tony mięsa okutanej w zbroję, wspomaganej magią i machającej maczugami wielkości konia - zrobić można niewiele. Czy na pewno?
Czwarta bitwa nie miała ograniczenia ilościowego tur. Było to brzemienne w skutkach. Dzielni Averladczycy okazali się może niezbyt dobrymi wojownikami, ale za to bardzo zmotywowanymi. Dzielnie bronili pozycji przez... hmmm... 14/15 tur? Na stole w pewnym momencie działa się istna magia: kilku łuczników wyposażonych w sztylety odbijało ciosy Żelazobrzucha. Zmęczony, ale uparty laufer dzielnie bił się z wielkim ogrzym Łowcą. Koniec końców zostali wycięci w pień, ale w ostatniej rundzie ostatni bohater utrzymał zimną krew przeciwko ledwie nadszarpniętej ogrzej bandzie. Jestem pewien, że gdzieś tam w Starym świecie bardowie będą układali piosnki ku ich pamięci.


Na tym walki turniejowe się zakończyły. Ostatecznie zająłem 11 miejsce na 23 uczestników. Całkiem nieźle zważając na moje "umiejętności" w tę grę oraz rzuty.


Jak zwykle przy turnieju Warheim FS bawiłem się przednio. Organizacja standardowo na wysokim poziomie, dobre przygotowanie stołów (mimo że było nieco ciasno). Przeciwnicy bez napiny, a gra z nimi była przyjemnością. 

Na koniec słowa uznania dla sponsorów, którzy nie zawiedli i tym razem. Przez to każdy z uczestników zakończył turniej z nagrodą. 


 Galeria zdjęć













































































































2 komentarze: